Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna
 

   Rozważania na temat komedogennych składników kosmetyków

 
Jeden z klientów zadał mi pytanie związane z uwagą dodaną do opisu balsamu TULI. Cytuję :

co to znaczy „działanie komedogenne, czyli zapychające pory” ?! Jeżeli mam skórę suchą, trądzikową to mogę używać tego balsamu czy nie ?

Dobre pytanie Śmiech
Określenie "komedogenne" (ang. "comedogenic") pochodzi od angielskiego słowa "comedo", oznaczającego zaskórnik (opis w artykule o sebum).
"Zapychające pory” oznacza sprzyjające powstawaniu zaskórników, które mogą prowadzić do zmian trądzikowych. A więc w przypadku skóry trądzikowej działanie zdecydowanie niekorzystne. Typowe zalecenie : unikać !

Niestety (a może "stety" Puszcza oczko) w kosmetyce nic nie jest tak proste. Podchodząc do zagadnienia powierzchownie można wylać przysłowiowe dziecko z kąpielą, więc spróbujmy je przeanalizować dokładniej.

Na początek trochę historii.

Przekonanie o tym, że pewne produkty, w tym także kosmetyki mogą powodować zmiany trądzikowe, pojawiło się w już w czasie II Wojny Światowej, kiedy to po raz pierwszy powiązano przyczynowo zmiany skórne podobne do trądzikowych z kontaktem z określonymi chemikaliami.

W 1956 roku naukowcy opracowali procedurę testowania „podejrzanych” substancji na uszach królików (a czemu nie na własnych?!).
Dalsze testy prowadzone w 1968 wykazały, że na uszach królików smarowanych ludzkim sebum pojawiły się zaskórniki, co doprowadziło „naukowców” do wniosku, że nadają się do testowania komedogenności poszczególnych kosmetyków i ich surowców. Opracowano różne skale pomiaru - pięciostopniową od 1 do 5 (czasem przyjmuje się skalę 0-5) oraz trzystopniową od 1 do 3. W skali pięciostopniowej 1-2 to zero lub umiarkowany efekt komedogenności, a 3-5 to efekt znaczący.

Przebadano mnóstwo substancji stosowanych do produkcji kosmetyków (znowu najczęściej na uszach królików – wierzcie mi, nie chcecie wiedzieć jak to się zazwyczaj wykonuje, a raczej na szczęście "wykonywało" – koszmar!). Mam wyrzuty sumienia wykorzystując te dane.

"Komedogenność” wzbudza we mnie mieszane uczucia. Oczywiście, nie ma wątpliwości, że zaskórniki są czymś nie pożądanym. Nie dodają urody i mogą prowadzić do stanów zapalnych.
W efekcie na hasło „składniki komedogenne” wiele osób rezygnuje z kosmetyku. Przy najbardziej pozytywnym nastawieniu można przeczytać, że :

to nie oznacza, że produkt nie nadaje się do użytku lub jest szkodliwy. Jednakże jest on nieodpowiedni dla osób ze skórą tłustą lub trądzikową”.

Ale jak wspomniałam sprawa nie jest trywialna, choćby z tego powodu, że wiele badanych substancji wprawdzie nie powoduje zapychania porów, ale znacząco podrażnia skórę. Czasem trudno odróżnić jedno działanie od drugiego. Dla przykładu podaję poniżej dane dla kilku popularnych substancji. W skali 0-5 oceniono komedogenność (zapychanie porów) i stopień drażnienia :

  zapychanie porów podrażnianie
tłuszcze    
olej migdałowy 2 0
olej z pestek moreli 2 0
olej awokado 2 0
olej rycynowy 1 0
masło kakaowe 4 0
olej kokosowy 4 1
olej kukurydziany 3 0
olej z wiesiołka 2 2
hydrolizowane proteiny zwierzęce 0 0
olej mineralny 0 0
oliwa 2 0
olej sezamowy 2 0
olej sojowy 3 0
skwalan 1 0
olej słonecznikowy 0 0
woski    
wosk pszczeli 0-2 0
candelilla wosk 1 0
carnuba wosk 1 0
jojoba wosk 0-2 0
rośliny    
ekstrakt alg 5 4
aloes 0 0
nagietek 1 0
rumianek 2 0
glinka Bentonite 0 0

Jak widzicie można znaleźć  sporo znajomych nazw Uśmiech

W powyższej tabeli jest sporo tłuszczy i wosków, ale nie wszystkie tłuszcze i woski powodują zapychanie porów. Bardzo interesującym przykładem jest olej rycynowy – najbardziej lepki ze wszystkich olejów roślinnych, a równocześnie o niskim poziomie zapychania. Poza tym polecam Waszej uwadze olej słonecznikowy : 0-0.

Żeby nie było zbyt prosto to trzeba wspomnieć, że nawet jeżeli dana substancja zawiera składniki o wysokim poziomie komedogenności to wcale NIE oznacza, że pojawią się zaskórniki lub inne problemy skórne.
Wiele zależy od :

  1. receptury – udziału procentowego poszczególnych składników i sposobu ich połączenia, przy czym udział procentowy nie wpływa jednoznacznie na końcowe działanie – pewne składniki, silnie komedogenne wywołują znaczące działanie nawet wówczas gdy są rozcieńczone do roztworów 5-10%.
  2. przeznaczenia
Właśnie przeznaczenie kosmetyku wydaje mi się jednym z najbardziej istotnych kryteriów oceny.

Weźmy  Balsam TULi :

  • zawiera mnóstwo masła shea, które nie zapycha porów, ale także masło kakaowe (4/5), olej migdałowy (2/5) i wosk pszczeli (2/5).

Wniosek – absolutnie nieodpowiedni dla skóry tłustej i trądzikowej!
Ale balsam jest przeznaczony głównie do pielęgnacji stóp, dłoni, łokci i tym podobnych miejsc, gdzie prawie nie ma gruczołów łojowych. Co niby miałby zapychać ?

Inny aspekt : czas kontaktu ze skórą :

  • podkłady, róże, korektory, szminki i kredki do ust, bardzo często wykazują własności komedogenne. Te rodzaje kosmetyków są nakładane codziennie i pozostają na skórze do 8 godzin. Jeżeli rzeczywiście zawierają substancje zapychające to bardzo prawdopodobne jest, że pojawią się zaskórniki.
  • Z drugiej strony - kosmetyki używane do oczyszczania pozostają na skórze stosunkowo krótko i najczęściej w postaci silnie rozcieńczonych roztworów, a więc można się spodziewać, że ewentualnych zaskórników pojawi się mniej.

Kolejna ciekawostka : olej kokosowy : zapychanie 4/5, podrażnianie 1/5. Jak to się ma do opinii, że leczy trądzik?!

Widzicie – nic nie jest proste, ale przyszedł mi do głowy pewien pomysł i postanowiłam zrobić mały testPuszcza oczko
Od dłuższego czasu używam do pielęgnacji twarzy (mnóstwo gruczołów łojowych !) oleju migdałowego (zapychanie 2/5). Wieczorem wmasowuję go w wilgotną skórę twarzy i szyi. Moim zdaniem - rewelacja!
Mam skórę tzw. dojrzałą, skłonną do przesuszania, dość wrażliwą.
Test polegał na tym, że przez kilka dni :

  • myłam twarz wyłącznie wodą, a poza tym
  • codziennie wieczorem – tak jak dotychczas, wmasowywałam olej migdałowy,
  • codziennie oglądałam dokładnie skórę, szczególnie w strefie T (czoło, nos, itp).

Po 3 czy 4 dniach zauważyłam, że zaczynają się pojawiać jakby maluśkie grudki, jakby krostki, jakby lekko poszerzone pory – nic poważnego, ale jednak coś się działo, co można zinterpretować jako skutek zapychania porów w efekcie stosowania oleju migdałowego (bo przecież nie wody).

W tym momencie dochodzimy do sedna sprawy. Wieczorem, po zarejestrowaniu powyższych spostrzeżeń, umyłam twarz mydłem z glinką – rutynowy, powtarzany co drugi, trzeci dzień zabieg - piana pozostawiona na twarzy na czas mycia zębów, następnie spłukana. Ponieważ mydło z glinką, stosowane do mycia twarzy zazwyczaj lekko wysusza mi skórę, więc na koniec wmasowałam odrobinę ... oleju migdałowego, a jakże Śmiech
Na drugi dzień sprawdziłam dokładnie – wszystkie symptomy zapychanych porów zniknęły, skóra się wygładziła, zniknęły niby zaskórniki.

Wniosek : moim zdaniem, głównym problemem nie jest to czy dany kosmetyk działa zapychająco czy też nie, ale czy skóra jest odpowiednio oczyszczana.

Wiele z substancji, którym przypisuje się działanie komedogenne ma fantastyczne działanie zmiękczające i nawilżające (najczęściej pośrednio, poprzez okluzję). Rezygnacja z nich to właśnie to „wylewanie dziecka z kąpielą” o którym wspomniałam we wstępie.

Oczywiście wszystko to są tylko moje, subiektywne dywagacje – każdy powinien osobiście to rozważyć i sprawdzić.

No i jeszcze na koniec – wprawdzie nie spotyka się tych substancji w naszej mydlarni, ale niewiele komercyjnych kosmetyków jest wolnych od tego paskudztwa :

Sodium Laureth Sulfate 3 2
Sodium Lauryl Sulfate 5 2

z pozdrowieniami - Wasz Admin Uśmiech


źródła :
www.beautymagonline.com
www.dermaxime.com


You have no rights to post comments